W końcu udało mi się dotrzeć na pocztę i wysłać ten album. Nie lubię spóźniać się ze zobowiązaniami, ale czasami dzieją się rzeczy, których nie potrafimy przewidzieć i wtedy niczego nie udaje się wykonać na czas. Na szczęście album już w drodze, a że musi zawędrować na drugi koniec Polski do Mirabeel, to proszę o trzymanie kciuków za bezprzygodową podróż:)
Rozmiar albumu to największy z dopuszczalnych w tej zabawie (a co będę sobie żałować;)-okładka 20x20cm, pojedyncza karta to ok.19x19cm. Każda z uczestniczek ma do ozdobienia 2 sąsiadujące strony (zostawiłam kilka zapasowych stron). Idąc śladami niektórych uczestniczek wymiany, pozwolę sobie ozdobić swoje karty, kiedy album do mnie wróci. Jeszcze tylko zdjęcia środka dla uzupełnienia poprzedniego posta:
3 komentarze:
Beatko, z wielką przyjemnością odkryłam, że masz bloga! Przeczytałam wszystkie teksty, masz dar ciekawego pisania! Ale Twoje prace to poezja! Ostatnio często wspominam dawne lata, bo wpisuję się do wedrowniczków i dzięki Tobie przypomniałam sobie kolejne słowo: gesso. Przedmiot marzeń na studiach, zastępowany farbą emulsyjną, aby zagruntować blejtram! Cieszę się, że jesteś!:) Bo jestem Twoją fanką, żeby nie napisać fanatyczką!:)
Album jest już u mnie ;D
Alino, ależ mi się miło zrobiło po takim wpisie:) Aż serce rośnie!
Mirabeel-to teraz do dzieła:)
Prześlij komentarz