Gotowanie nie jest moja pasją, pieczenie również nie. Jako nastolatka sprawdziłam, czy umiem, umiałam i tyle mi wystarczyło. Zero wirtuozerii. Ale jeść trzeba i czasami mnie ponosi;) Ostatnio Potomki zajadają się tymi rogalikami .
Wiem, dzisiaj Tłusty Czwartek, ale pączki to ja zrobiłam dwa razy w życiu, za pierwszym razem, żeby stwierdzić, że smażenie średnio mnie bawi, a za drugim, że bawi mnie jeszcze mniej:) W pobliżu mamy piekarnię i pączków tam ci dostatek. Ja za nimi nie przepadam, a faceci trafią po zapachu;) Jak im się jeszcze zmieszczą;)
A wracając do rogalików, to Potomek był zafascynowany najpierw zaczynem, a później tym, jak ciasto bardzo urosło (no i wydało się, że ciasta drożdżowego, to ja dawno nie piekłam;)
Rogaliki znikały w tempie błyskawicy, Potomkini zgarniała po dwa, na wszelki wypadek:)
2 komentarze:
Wygladaja smakowicie :)
A corcie masz przepiekna :D
Pozdrawiam
Dzięki:)
Prześlij komentarz