"Najtrudniej zacząć, potem jakoś leci"-durna teoria w milionie wersji, a zawsze się sprawdza. No to zaczynam, tytuł bloga już mam. Potomek wymyślił. Potomek słabo wtedy znał języki dobrze mu obecnie znane i wymyślał różne takie. Nadal wymyśla, ale teraz zdaniami, często podrzędnie złożonymi-taki wygadany się zrobił:) Siedzę z Potomkiem w domu, się nazywa, że na L4, to sobie wymyśliłam, że może zacznę coś pisać, bo Potomek rośnie a skleroza postępuje;) Powinnam była zacząć kilka dni temu, kiedy narkoza po zabiegu dawała lekki oszołomek, może byłoby ciekawiej. Bo L4 na mnie, nie na Potomka. Potomek ma końskie zdrowie i dlatego wszyskim naokoło się chwali, że w zeszłym miesiącu miał katarek. I dźwięcznie pociąga nosem, na wypadek gdyby ktoś nie wiedział, co to katar.
Tak się zastanawiam, czy ja to w ogóle opublikuję, ale najwyżej zamknę oczy i kliknę na ten pomarańczowy prostokąt. Teraz idę się nauczyć obsługi bloga, żeby ładniej było;)
Miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz