Tym razem znalazłam aparat na zęby Potomka, który nigdy nie trafia do pudełka. A już raz trafił do kosza, bo Potomkini uznała, że skoro jest tam gdzie nie powinien, to jest niepotrzebny;)
I wszędobylskie Play-doh Potomkini, chociaż i tak wolę je od plasteliny, którą Potomek w młodszym wieku oblepiał wszystkie klocki i małe samochody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz