Potomkini tak podsumowała szalone 10 dni z rotawirusem na pokładzie, który dopadł całą trójkę:
(Tata uganiający się pomiędzy izolatkami nr 1, 2, 3. Potomkini zniecierpliwiona z powodu opóźniającej się dostawy elektrolitów.)
Potomkini: Dad, did you want to have children?
Dad: (Jedyna właściwa odpowiedź) Of course.
Potomkini: So didn't you know that kids are A LOT of work?
Ostatnia na polu walki, Najmłodsza, od wczoraj uprawia już tai chi, czyli idzie ku lepszemu:
Mam wrażenie, że Najmłodsza wykombinowała sobie, że tym wirusem odwlecze wyjazd do Prokocimia. Bo samo zapalenie oskrzeli jej nie wystarczyło. Ale nie ma tak dobrze i wizyta przesunięta na przyszły poniedziałek. I oby powiedzieli nam już coś na temat terminu operacji serca:/
1 komentarz:
Ściskamy mocno kciuki za powodzenie leczenia. Pozdrawiamy ciepło!
Prześlij komentarz