Kartka z gatunku ekspresowych: kilka kawałków papieru, falbanka wycięta ozdobnymi nożyczkami, coś do namalowania kropek i płomyka na świecy, i kawałek koronki. Wszystko złożone razem w odpowiedniej kolejności i naklejone na taśmę na gąbce dla dodatkowego efektu wypukłości. I tyle. Bardzo lubię kartki urodzinowe z motywem takiego składakowego tortu:)
piątek, 27 lutego 2009
czwartek, 26 lutego 2009
Drobne Przyjemności
Uwielbiam:
- kiedy Potomek konstruując Jakąś-Bardzo-Ważną-Budowankę znienacka wykrzykuje w moim kierunku "Mamo, kocham cię!", po czym wraca do budowania
- słodkie 'latte' późnym popołudniem
- mojego i-Poda shuffle, który mieści się w dłoni, a przechowuje muzykę z kilkunastu płyt CD i zawsze towarzyszy mi w drodze do pracy
- Potomkowe "Wsysko w poządku jest" czule wypowiadane do ucha naszej Kotki
- czekoladę z karmelem. Korekta: wszystko z karmelem;)
- grube, dobre książki; na tyle grube, że zaraz po skończeniu ma się ochotę zacząć czytać od nowa, żeby odświeżyć detale
- kiedy Potomek tłumaczy Językowemu Leniwcowi to, co właśnie powiedziałam
wtorek, 24 lutego 2009
Potomek powiedzał 1.
Muszę w końcu zacząć zapisywaę to na blogu, bo notowanie na różnych karteluszkach, itp. nie ma sensu, bo wredne krasnale roznoszę je po całym mieszkaniu:)
A Potomek zaczyna nawet ciekawie mówić i jego spojrzenie na świat bywa bardzo oryginalne.
Z ostatniego weekendu:
Podczas wieczornej akcji "Cała Polska czyta dzieciom" Potomek rozłożył się na moim brzuchu (a właściwie na mnie, bo raczej kieszonkowa jestem) i korzystając z sytuacji rzuciłam mimochodem:
-Wiesz, że kiedyś byłeś bardzo malutki i mieszkałeś w moim brzuchu?
-Tak? Z zabami i kościami? (Potomek uważa, że burczenie w brzuchu to żaby, a kości to dlatego, że ostatnio przechodzi fascynację układem kostnym człowieka)
-Tak.
-To ja się chyba bardzo bałem.
-Dlaczego?
-Bo tam było ciemno.
~~
Akurat skończyły nam się baterie do aparatu, więc podczas spaceru zajrzeliśmy do dużego elektromarketu. Pora obiadowa w niedzielę i w sklepie raczej pustki. Panowie z nudów grają w gry na wielkich ekranach płaskich telewizorów. Potomek postanowił tam zamieszkać, rozsiadł się na podłodze i oglądał poczynania wirtualnych kierowców.
A dzisiaj podczas kąpieli zadał Dyżurnemu Ratownikowi pytanie:
-How come the boys in the shop were playing games?
-Because the shop wasn't busy.
-But we were there!
Jak na czterolatka ma już niezłe wyczucie praw konsumenta:)
A Potomek zaczyna nawet ciekawie mówić i jego spojrzenie na świat bywa bardzo oryginalne.
Z ostatniego weekendu:
Podczas wieczornej akcji "Cała Polska czyta dzieciom" Potomek rozłożył się na moim brzuchu (a właściwie na mnie, bo raczej kieszonkowa jestem) i korzystając z sytuacji rzuciłam mimochodem:
-Wiesz, że kiedyś byłeś bardzo malutki i mieszkałeś w moim brzuchu?
-Tak? Z zabami i kościami? (Potomek uważa, że burczenie w brzuchu to żaby, a kości to dlatego, że ostatnio przechodzi fascynację układem kostnym człowieka)
-Tak.
-To ja się chyba bardzo bałem.
-Dlaczego?
-Bo tam było ciemno.
~~
Akurat skończyły nam się baterie do aparatu, więc podczas spaceru zajrzeliśmy do dużego elektromarketu. Pora obiadowa w niedzielę i w sklepie raczej pustki. Panowie z nudów grają w gry na wielkich ekranach płaskich telewizorów. Potomek postanowił tam zamieszkać, rozsiadł się na podłodze i oglądał poczynania wirtualnych kierowców.
A dzisiaj podczas kąpieli zadał Dyżurnemu Ratownikowi pytanie:
-How come the boys in the shop were playing games?
-Because the shop wasn't busy.
-But we were there!
Jak na czterolatka ma już niezłe wyczucie praw konsumenta:)
poniedziałek, 23 lutego 2009
Projekt M3 - zakończony.
Ramka dla najmłodszej, rocznej M-ki:) Taka wesoła i słoneczna dla odmiany.
Wiedziałam, że te papiery z kolekcji Chasing Butterflies, Daisy D's z tymi kwiatkami (część to Essentials 3 Steel Toe Mary Jane, Prima Marketing) będą świetnie wyglądać, cokolwiek by się z nimi nie zrobiło, więc nawet się specjalnie nie złościłam, kiedy okazało się, że zamiast 2 arkuszy papierów w kratkę dostałam dodatkowe papiery w kwiaty. Będzie więcej łąki w albumie, który na pewno powstanie właśnie z tych papierów i kwiatów;) Czyli nie ma tego złego...;)
Edit: udało mi się zrobić zdjęcia w słońcu, więc podmieniłam:)
Wiedziałam, że te papiery z kolekcji Chasing Butterflies, Daisy D's z tymi kwiatkami (część to Essentials 3 Steel Toe Mary Jane, Prima Marketing) będą świetnie wyglądać, cokolwiek by się z nimi nie zrobiło, więc nawet się specjalnie nie złościłam, kiedy okazało się, że zamiast 2 arkuszy papierów w kratkę dostałam dodatkowe papiery w kwiaty. Będzie więcej łąki w albumie, który na pewno powstanie właśnie z tych papierów i kwiatów;) Czyli nie ma tego złego...;)
Edit: udało mi się zrobić zdjęcia w słońcu, więc podmieniłam:)
sobota, 21 lutego 2009
Projekt M3
Odkopany, odkurzony i powoli zaczyna powstawać. Bardzo długo to trwało, bo miało być super-ekstra i z pięcioma gwiazdkami. Ale w końcu zdecydowałam, że jak postawię sobie poprzeczkę na wysokości Plutona, to nigdy nie zacznę. A co obiecane, pali wstydem:(
M1-to cudowna dziewczynka, która zaczęła chodzić na zajęcia taneczne i gdy tylko dowiedziałam się o tym, to od razu wiedziałam, co zrobię z tym papierem, który swoje odleżał, a pasuje jak ulał:)
M2-to rówieśnik Potomka, który jakoś mi się z kosmosem kojarzy, a papier z rakietami też sobie leży już chyba od 2 lat;)
M3-musi jeszcze poczekać na swoją ramkę, bo czasu zabrakło, ale Potomek i Rada Nadzorcza W Jednej Osobie powędrowali na bal karnawałowy, więc mam jeszcze godzinkę, żeby w spokoju coś pokleić:)
Wszystkie M-y są kochane i cudowne, chociaż znam je tylko z bloga i wspólnego forum (czasami mam wrażenie, że więcej osób znam z internetu niż na żywo;). A mamie M-ów dziękuję za czytanki skłaniające do myślenia w tym moim zabieganym życiu:)
Ramka dla M1
Ramka dla M2
Zdjęcia jak wyszły każdy widzi, nawet przefiltrowane jakieś nie-teges:(
Edit:Różowa ramka dostała nowe zdjęcia.
I na deser Potomek w ekspresowym przebraniu karnawałowym (zaproszenie było dosyć niespodziewane). Tematem przewodnim balu miały być postacie z bajek. Potomek Spidermana jeszcze nie zna, co nie znaczy, że utożsamiać się z nim nie może;) Chociaż w sumie to nawet dobrze, że nie zna, bo jeszcze zacząłby łazić po ścianach, jakby już miał za mało karkołomnych pomysłów.
A poniżej strój, który zainspirował pomysł na przebranie (proszę, nie oceniać moich zdolności w scrapowaniu komputerowym, bo takowych nie posiadam:D Teraz nawet nie wiem, skąd się wzięło, to co na załączonym obrazku;) Gdyby to było przyjęcie w ogrodzie, to strój byłby w sam raz;)
Credits do digitala: Photoshop elements, tło moje prywatne, namalowane, zrzucone na dysk i przerobione w różnych odcieniach.
M1-to cudowna dziewczynka, która zaczęła chodzić na zajęcia taneczne i gdy tylko dowiedziałam się o tym, to od razu wiedziałam, co zrobię z tym papierem, który swoje odleżał, a pasuje jak ulał:)
M2-to rówieśnik Potomka, który jakoś mi się z kosmosem kojarzy, a papier z rakietami też sobie leży już chyba od 2 lat;)
M3-musi jeszcze poczekać na swoją ramkę, bo czasu zabrakło, ale Potomek i Rada Nadzorcza W Jednej Osobie powędrowali na bal karnawałowy, więc mam jeszcze godzinkę, żeby w spokoju coś pokleić:)
Wszystkie M-y są kochane i cudowne, chociaż znam je tylko z bloga i wspólnego forum (czasami mam wrażenie, że więcej osób znam z internetu niż na żywo;). A mamie M-ów dziękuję za czytanki skłaniające do myślenia w tym moim zabieganym życiu:)
Ramka dla M1
Ramka dla M2
Zdjęcia jak wyszły każdy widzi, nawet przefiltrowane jakieś nie-teges:(
Edit:Różowa ramka dostała nowe zdjęcia.
I na deser Potomek w ekspresowym przebraniu karnawałowym (zaproszenie było dosyć niespodziewane). Tematem przewodnim balu miały być postacie z bajek. Potomek Spidermana jeszcze nie zna, co nie znaczy, że utożsamiać się z nim nie może;) Chociaż w sumie to nawet dobrze, że nie zna, bo jeszcze zacząłby łazić po ścianach, jakby już miał za mało karkołomnych pomysłów.
A poniżej strój, który zainspirował pomysł na przebranie (proszę, nie oceniać moich zdolności w scrapowaniu komputerowym, bo takowych nie posiadam:D Teraz nawet nie wiem, skąd się wzięło, to co na załączonym obrazku;) Gdyby to było przyjęcie w ogrodzie, to strój byłby w sam raz;)
Credits do digitala: Photoshop elements, tło moje prywatne, namalowane, zrzucone na dysk i przerobione w różnych odcieniach.
wtorek, 17 lutego 2009
Moja Duma i Radość
niedziela, 15 lutego 2009
A w sercu wiosna!
Wolę nie sprawdzać prognozy pogody, bo ilość śniegu za oknem mówi sama za siebie. Ale na parapecie mam wiosnę:D I tego będę się uparcie trzymać.
A wracając do ilości śniegu, to niech mi ktoś powie, co się porobiło z dzieciakami? Kiedy w dawnych czasach podczas ferii zimowych spadło tyle śniegu, to w zasadzie mieszkaliśmy z bratem na podwórku, względnie na górce do jazdy sankami. Mieliśmy przed oknami pełnowymiarowe iglo budowane przy pomocy wszystkich okolicznych krewnych i znajomych, mury z basztami do bitwy śnieżnej i notorycznie przemoczone rękawiczki, o reszcie nie wspominając. A teraz wyglądając przez okno widać śnieg i zbłąkanych właścicieli psów spełniających swój psi obowiązek;) I tylko Potomek podczas spaceru zawodzi "Dzieci! A gdzie wy jesteście?!", co mnie kompletnie rozkłada na łopatki:D
sobota, 14 lutego 2009
Happy Valentine's Day
Walentynki to święto przez jednych kultywowane, a przez innych ignorowane, bo kojarzone z komercjalizacją i kiczowatymi ozdobami. Ale czy inne święta już tak właśnie nie wyglądają? Weźmy choćby ulubione prawie przez wszystkich Boże Narodzenie, o którym już w listopadzie (a nawet wcześniej) nachalnie przypominają nam świąteczne wystawy, Mikołaje pląsające stadami po centrach handlowych, no i oczywiście reklamy. A jednak świętujemy, bez względu na wyznanie czy punkt widzenia.
Szczególnych dni w życiu nigdy nie za wiele:) Jest i tak wystarczająco ponuro na tym świecie, więc każdy argument, aby powiedzieć komuś "kocham" jest dobry!
Z tej okazji zrobiłam sobie walentynkowy stojak na zdjęcia- jeszcze bez zdjęć, ale muszę wybrać 'te szczególne' i wtedy uzupełnię;)
Stojak z przyjaciółmi, czyli sporym kubełkiem na słodycze (normalnie pełni on funkcję przenośnego pojemnika na pieczątki lub kwiatki do albumów, ale dzisiaj ma inne zadanie;) i lampionem, dla dodania nastroju.
Stojak codzienny
Stojak świąteczny
i jeszcze kilka zbliżeń na mydełkowe róże do kąpieli, które pięknie pachną
************************************************************************************
I made this Valentine Picture Hanger from an old metal holder that I painted off-white and turned upside down:) Then I added some papers by Daisy D's, Attic Heirlooms collection, paper lace made with Martha Stewart Flower Lace Edge Punch and used chipboard hearts from Scrapiniec
Szczególnych dni w życiu nigdy nie za wiele:) Jest i tak wystarczająco ponuro na tym świecie, więc każdy argument, aby powiedzieć komuś "kocham" jest dobry!
Z tej okazji zrobiłam sobie walentynkowy stojak na zdjęcia- jeszcze bez zdjęć, ale muszę wybrać 'te szczególne' i wtedy uzupełnię;)
Stojak z przyjaciółmi, czyli sporym kubełkiem na słodycze (normalnie pełni on funkcję przenośnego pojemnika na pieczątki lub kwiatki do albumów, ale dzisiaj ma inne zadanie;) i lampionem, dla dodania nastroju.
Stojak codzienny
Stojak świąteczny
i jeszcze kilka zbliżeń na mydełkowe róże do kąpieli, które pięknie pachną
************************************************************************************
I made this Valentine Picture Hanger from an old metal holder that I painted off-white and turned upside down:) Then I added some papers by Daisy D's, Attic Heirlooms collection, paper lace made with Martha Stewart Flower Lace Edge Punch and used chipboard hearts from Scrapiniec
niedziela, 8 lutego 2009
Lody przełamane:)
Wczorajszej nocy narodził się pierwszy w tym roku scrap do dużego albumu, czyli 30x30cm! Po tym, jak z zaskoczeniem uświadomiłam sobie, że już od bardzo dawna nie zrobiłam nic w tym rozmiarze, koniecznie musiałam coś wymyślić. Bo to aż wstyd. Albumy leżą i zbierają kurz, a od ostatniego dużego LO powstało mnóstwo ramek 20x20cm:
lawina kartek (tutaj tylko niewielki przykład, cała reszta przedświątecznej produkcji w mojej galerii ):
torebki świąteczne:
Były jeszcze mini albumy, ale ich zdjęcia gdzieś się schowały w komputerze:(
Mam nadzieję, że tym scrapem rozpocznę systematyczne uzupełnianie dużych albumów. A strona zainspirowana wyzwaniem na tej fantastycznej polskiej stronie o scrapowaniu, które oczywiście już dawno sie skończyło (ma się ten refleks;), ale co się odwlecze, to nie uciecze. Może załapię się na następne;)
Przedstawiam wszystkim zainteresowanym scrapa 'na okrągło'! Jedyne ostrzejsze linie to wycinanki zygzakiem, szwy i strzałka, ale i ta zaokrąglona.
Jest to wspomnienie z jednodniowej wycieczki do Santa Barbara, podczas której wiele się działo, ale to na osobny mini- album;) Zdjęcia zrobiłam zupełnie przez przypadek, kiedy to cała rodzina opychała się we włoskiej restauracji, a ja zwiedzałam miasto z Potomkiem, który jak to zwykle bywało kaprysił i nie mógł usiedzieć przy stole. W takich sytuacjach najczęściej ja brałam coś na wynos i korzystając z okazji mogłam sobie samotnie (no prawie, pomijając mały ogon;) obejrzeć to i owo. Uwielbiałam te nasze wspólne wyprawy, podczas których widzieliśmy razem miejsca innym członkom wycieczki niedostępne:) I tak właśnie trafiliśmy na mały skwer, w centrum którego była cudowna fontanna a w niej mieszkało całe stado żółwi! Potomek był zachwycony i nawet najprawdziwszy samochód strażacki zaparkowany nieopodal, przegrał w rankingu z tymi gadami. Z trudem przekonałam go do powrotu do restauracji obietnicą ponownego szaleństwa na odjazdowym placu zabaw, Alameda Park . Plac zabaw tak niesamowity, że sama bawiłam się jak dziecko w drewnianych labiryntach i konstrukcjach:D Miałam wymówkę- ktoś musiał pilnować Potomka;)
*************************************************************************************
It took me a long time to finally make a 12x12 LO again. Meantime, I made a few 8x8 picture frames, dozens of cards, some Christmas gift bags and mini albums but can't find their pictures on the computer disc (gone?!). But flipping through the pictures I found these cute ones from our summer 2007 trip to the States and decided to start the album with this LO. I took these photos when walking around Santa Barbara with my fussy eater son, while the rest of my family were enjoying their food in an Italian restaurant;) But I loved our lonely walks because usually we found some special places and I could take lots of one of a kind pictures. And that's how we found a square with a beautiful fountain in the middle and lots of turtles resting inside. Of course, Junior wanted one but I wasn't sure about the Immigration Office;) Thanks for looking:)
lawina kartek (tutaj tylko niewielki przykład, cała reszta przedświątecznej produkcji w mojej galerii ):
torebki świąteczne:
Były jeszcze mini albumy, ale ich zdjęcia gdzieś się schowały w komputerze:(
Mam nadzieję, że tym scrapem rozpocznę systematyczne uzupełnianie dużych albumów. A strona zainspirowana wyzwaniem na tej fantastycznej polskiej stronie o scrapowaniu, które oczywiście już dawno sie skończyło (ma się ten refleks;), ale co się odwlecze, to nie uciecze. Może załapię się na następne;)
Przedstawiam wszystkim zainteresowanym scrapa 'na okrągło'! Jedyne ostrzejsze linie to wycinanki zygzakiem, szwy i strzałka, ale i ta zaokrąglona.
Jest to wspomnienie z jednodniowej wycieczki do Santa Barbara, podczas której wiele się działo, ale to na osobny mini- album;) Zdjęcia zrobiłam zupełnie przez przypadek, kiedy to cała rodzina opychała się we włoskiej restauracji, a ja zwiedzałam miasto z Potomkiem, który jak to zwykle bywało kaprysił i nie mógł usiedzieć przy stole. W takich sytuacjach najczęściej ja brałam coś na wynos i korzystając z okazji mogłam sobie samotnie (no prawie, pomijając mały ogon;) obejrzeć to i owo. Uwielbiałam te nasze wspólne wyprawy, podczas których widzieliśmy razem miejsca innym członkom wycieczki niedostępne:) I tak właśnie trafiliśmy na mały skwer, w centrum którego była cudowna fontanna a w niej mieszkało całe stado żółwi! Potomek był zachwycony i nawet najprawdziwszy samochód strażacki zaparkowany nieopodal, przegrał w rankingu z tymi gadami. Z trudem przekonałam go do powrotu do restauracji obietnicą ponownego szaleństwa na odjazdowym placu zabaw, Alameda Park . Plac zabaw tak niesamowity, że sama bawiłam się jak dziecko w drewnianych labiryntach i konstrukcjach:D Miałam wymówkę- ktoś musiał pilnować Potomka;)
*************************************************************************************
It took me a long time to finally make a 12x12 LO again. Meantime, I made a few 8x8 picture frames, dozens of cards, some Christmas gift bags and mini albums but can't find their pictures on the computer disc (gone?!). But flipping through the pictures I found these cute ones from our summer 2007 trip to the States and decided to start the album with this LO. I took these photos when walking around Santa Barbara with my fussy eater son, while the rest of my family were enjoying their food in an Italian restaurant;) But I loved our lonely walks because usually we found some special places and I could take lots of one of a kind pictures. And that's how we found a square with a beautiful fountain in the middle and lots of turtles resting inside. Of course, Junior wanted one but I wasn't sure about the Immigration Office;) Thanks for looking:)
sobota, 7 lutego 2009
Ekspresowe projekty
Potomek to bardzo czasochłonny egzemplarz, co przekłada się na niewielką ilość prac, które udaje mi się ostatnio wyprodukować. Ma mnóstwo pomysłów wymagających nadzoru osoby potrafiącej przewidzieć skutki (czyli najczęściej mnie), co oznacza nieustanną kontrolę, a nie jestem typem matki-kwoki. Raczej staram się zredukować straty do minimum;) Chodzi późno spać, co akurat jest dużym plusem, bo 'poranny ptaszek' w rodzinie 'nocnych marków' byłby zupełnie nieszczęśliwy. Trochę przeraża mnie wizja szkoły i zajęć od 8.00, ale mam jeszcze kilka lat na oswojenie tematu. Jest bardzo odważny i czasami żartujemy sobie, że jeśli kiedyś się zgubi i po powrocie opowie, że był na drugim końcu miasta, to niestety będziemu musieli mu w to uwierzyć, bo piechur też z niego niezły.
Niestety kompletny brak czasu na jakąkolwiek aktywność twórczą potrafi być mocno frustrujący. A ponieważ sfrustrowana matka=nieszczęśliwe dziecko, to ostatnio wiekszość prac powstaje w tzw. biegu. Po prostu jeśli wiem, że posprzątanie czegoś zajmie mi wiecej niż pół godziny (a scraperkom nie trzeba tłumaczyć, ile trwa sprzątanie nieładu artystycznego po procesie twórczym;) to nawet nie zaczynam. Jeśli doliczyć do tego przynajmniej godzinę na wybieranie materiałów, cięcie, klejenie, szycie, itp. to noc z głowy, a akurat na to nie mogę sobie pozwolić:( Dlatego zrobilam sobie prywatne wyzwanie: weź pudło z resztkami papierów, kilka narzędzi, ale nie za dużo, daj sobie maksymalnie 30 minut i do dzieła. I wczoraj powstały tak dwie kartki, a cała procedura, czyli znalezienie pudła, kleju, itp. (bo moje miejsce scrapowe wygląda obecnie jak po wybuchu granatu i to trochę trwa) i złożenie tego wszystkiego razem zajęło mi właśnie pół godziny. Może kartki nie z tych, co to zachywcają wielowarstwowością i mnogością technik, ale z doświadczenia wiem, że niektórzy takie wolą i warto mieć ich zapas.
Następnym etapem wyzwania jest album z wakacji, bo aż żal zdjęć i wspomnień, które czekają na uwiecznienie.
PS: Elementy 3D, czyli naklejki 'best friend' i 'celebrate' to tzw. gotowce, co bardzo przyspiesza pracę;)
************************************************************************************
Sometimes I don't have enough time to make anything but a quick card. In that case, I give myself maximum 30 minutes and try to produce something or otherwise I don't bother;) That's how I made those two cards- I used some paper scraps and a few other things and all of that, including cleaning afterwards, took me about half an hour.
Niestety kompletny brak czasu na jakąkolwiek aktywność twórczą potrafi być mocno frustrujący. A ponieważ sfrustrowana matka=nieszczęśliwe dziecko, to ostatnio wiekszość prac powstaje w tzw. biegu. Po prostu jeśli wiem, że posprzątanie czegoś zajmie mi wiecej niż pół godziny (a scraperkom nie trzeba tłumaczyć, ile trwa sprzątanie nieładu artystycznego po procesie twórczym;) to nawet nie zaczynam. Jeśli doliczyć do tego przynajmniej godzinę na wybieranie materiałów, cięcie, klejenie, szycie, itp. to noc z głowy, a akurat na to nie mogę sobie pozwolić:( Dlatego zrobilam sobie prywatne wyzwanie: weź pudło z resztkami papierów, kilka narzędzi, ale nie za dużo, daj sobie maksymalnie 30 minut i do dzieła. I wczoraj powstały tak dwie kartki, a cała procedura, czyli znalezienie pudła, kleju, itp. (bo moje miejsce scrapowe wygląda obecnie jak po wybuchu granatu i to trochę trwa) i złożenie tego wszystkiego razem zajęło mi właśnie pół godziny. Może kartki nie z tych, co to zachywcają wielowarstwowością i mnogością technik, ale z doświadczenia wiem, że niektórzy takie wolą i warto mieć ich zapas.
Następnym etapem wyzwania jest album z wakacji, bo aż żal zdjęć i wspomnień, które czekają na uwiecznienie.
PS: Elementy 3D, czyli naklejki 'best friend' i 'celebrate' to tzw. gotowce, co bardzo przyspiesza pracę;)
************************************************************************************
Sometimes I don't have enough time to make anything but a quick card. In that case, I give myself maximum 30 minutes and try to produce something or otherwise I don't bother;) That's how I made those two cards- I used some paper scraps and a few other things and all of that, including cleaning afterwards, took me about half an hour.
piątek, 6 lutego 2009
Wpis nr 1
W końcu udało mi się zrobić zdjęcie wpisu do Chwilołapa . Przywędrował do mnie tydzień temu, chyba w środę. Chyba, bo poprzedni tydzień był tak zakręcony, że sama nie pamiętam:) Niestety najpierw musiał swoje odleżeć, bo nie było warunków do pracy. I dobrze- mogłam sobie spokojnie podziwiać urodę albumu:) Jednakże czując presję '2 tygodni' spróbowałam coś stworzyć zanim odgruzowałam warsztat pracy i mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tego co powstało. Ale ten wpis chyba najlepiej oddaje chaos zeszłego tygodnia i pasuje do tytułu wędrownika. Dosłownie' złapałam chwilę', kilka rzeczy, które były bardziej pod ręką i zaczęłam się bawić. Dzisiaj idę na pocztę i wysyłam album dalej, nie ma już odwrotu;)
Strona 1 - chwile złapane obiektywem, zdjęcia, które niecierpliwie czekają na album, wyrzuty sumienia niepokojone przez postępująca sklerozę;)
Strona 2 -twórczość bardzo radosna, bez komentarza;)
Detale - element obowiązkowy, czyli 'coś z koperty dołączonej do albumu', to 'coś', to okrągłe brązowe tło i kropelka rosy na kwiatku
- znaczki z koperty, w której przysłano album
-zbliżenie na 'obiektyw'-fragment tytułu
Strona 1 - chwile złapane obiektywem, zdjęcia, które niecierpliwie czekają na album, wyrzuty sumienia niepokojone przez postępująca sklerozę;)
Strona 2 -twórczość bardzo radosna, bez komentarza;)
Detale - element obowiązkowy, czyli 'coś z koperty dołączonej do albumu', to 'coś', to okrągłe brązowe tło i kropelka rosy na kwiatku
- znaczki z koperty, w której przysłano album
-zbliżenie na 'obiektyw'-fragment tytułu
środa, 4 lutego 2009
Odgruzowałam
Kuchnię i przedpokój:) Cudownym zbiegiem okoliczności mąż mojej przyjaciółki, znający się na szpachlowaniu lepiej niż ja (ja się nie poddałam, mnie po prostu zajęłoby to tylko trochę dłużej;), doprowadził ściany w/w pomieszczeń do stanu zwanego 'pod malowanie'. Ściany, które po zdjęciu boazerii wyglądały gorzej niż z boazerią, jeśli ktoś w to potrafi uwierzyć. I nie mówimy tutaj o pięknej boazerii, która ponownie przeciera szlaki i wraca tryumfująco do kuchni, salonów a nawet łazienek, ale o boazerii-szkaradce, która modna była i się zasiedziała w wielu mieszkaniach z tzw. wielkiej płyty. Jak sobie ktoś robi kuku i kupuje mieszkanie- z założenia do remontu- w bloku obok, bo się mu nie chce przeprowadzać przez pół miasta, to trzeba się liczyć z różnymi atrakcjami. To gwoli usprawiedliwienia nieobecności na blogu i twórczego nieróbstwa. Teraz mam nadzieję odszukać pudła z papierami i innymi rzeczami, za którymi się stęskniłam i coś dzisiejszego wieczoru wyprodukować. Oby tylko Potomek nie zniweczył moich planów, bo zachowuje się dzisiaj jak wilkołak podczas dwóch pełni:/ (Czy ja już wspominałam, że mój Prywatny Barometr reaguje na zmiany pogody w sposób, który za każdym razem kusi mnie do poszukiwań przedszkola z internatem?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)